|
Bezlitośnie pożeram kilometry |
|
Perspektywa żabia (nie po omdleniu) :P |
|
Wiosna wiosna... :) |
Dziś po pracy wpadłem na szatański plan mini-wycieczki rowerowej z domu do TPK i tak tak :) z powrotem do domu. 18 w sumie nie tragedia, niby 5 stopni - ok jadę...
Zrobiłem rundę przez Polanki - Oliwę - pod słowaka - czarną trasą, ścianę płaczu (która nota bene znów 5 metrów przed finałem pokonała mnie) - Rollercoaster i niedźwiednikiem do domu.
|
Eksploracja wariacyjna trwa |
|
Where to? |
|
To raczej jest po "polskiemu" |
|
Wciąż pokonany w tej jedynie walce |
Końcówka na najwyższym biegu - już w lesie czułem, że zaczyna padać deszcz a w mieście pocisk był już w zupełnej śnieżycy :-) Odczuwalna temperatura chyba w okolicy minus tysiąc :) Żartuję termo gacie pomagają zachować komfort termiczny w sposób zadowalający.
Ale było na bogato, ciepła herbatka też pomogła podczas drogi.
Na koniec niespodziewanie okazało się, że załapałem się na siatkówkę ale rower w zamieci na dzisiaj wystarczy.
Jakieś fotki jutro nie mogę zgrać z aparatu, gdyż kabla nie posiadam gdyż :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz